Szycha jedzie a ambulans grzecznie stoi

2013-05-20 , 18:27

17 maja, Kraków odwiedzała delegacja państw Grupy Wyszehradzkiej i Partnerstwa Wschodniego. Trasa konwoju skrzyżowała się w sercu miasta z jadącą na sygnale karetką. Policjant widząc pędzącą „erkę”, kolejno przepuszczał rządowe limuzyny, a ratownikom kazał stać, aż goście spokojnie przejadą.
Dzięki nagraniom monitoringu, udało się zobaczyć tę kuriozalną sytuację, ale jak relacjonują ratownicy, nie jest to przypadek odosobniony.

- Jeśli jedziemy przez zakorkowane aleje, to walczymy z kierowcami, a czasami także dochodzą rządowe
delegacje, bo są punkty w mieście, gdzie zawsze „ważne” osoby jadą z lotniska. Wtedy nie ma zlituj się, czasami trzeba czekać 2-3 minuty, w tym przypadku, na filmie, było kilkadziesiąt sekund, ale kluczowych. A co zrobić, jeśli rannemu została tylko minuta życia? Mam powiedzieć rodzinie, że jechał prezydent albo inny polityk? Tutaj nie wystarczy „przepraszam, taka procedura”. Trzeba natychmiast zmienić przepisy, albo wyczulić policjantów. A może to policjanci z drogówki, którzy zabezpieczają taką trasę powinni z nami pojechać na wypadek i powiedzieć „sorry, minister jechał” – mówił Marcin Śliwiński, jeden z krakowskich ratowników.

Niestety, nie udało zdobyć się komentarza policji w tej sprawie…. Także ratownicy nie chcieli powiedzieć czy zdążyli z pomocą. ( za onet.pl )

Co tam jakiś anonimowy pacjent, kiedy pensja policjanta zależy od urzędnika…
Możliwe też, ze policjantowi pomyliły się „erki”. Erka – sanitarka z R-ką – czyli najwyższą grupą zaszeregowania urzędników.
ambulans